Dziś wrzucę wam krótkie opowiadanie historyczne. Było mi potrzebne na lekcję historii jako referat dla profesorki ale myślę że warto poczytać. Jak ktoś ma akurat Drugą wojnę to może błysnąć.
Fakty prawdziwe, opowiadanie ukute na podstawie relacji z tamtych wydarzeń.
Ostatni lot Yamamoto
-Panie Admirale, czyż nie jest to klasyczny pat ?- Zapytał
Yasuji Watanabe zerkając co rusz na ustawioną przed nim szachownicę. Admirał
Floty Połączonej długo zastanawiał się nad swym ruchem. W końcu zdecydował.
Zaatakował. Zdecydowanie i pewnie. W kilku następnych ruchach rozgromił figury
swego oficera sztabowego i odniósł zwycięstwo. Pytanie Yasujiego nie dawało mu
jednak spokoju przez całą tę rozgrywkę. Po partii spojrzał na szachownicę, na
oficera, jeszcze raz na szachownicę.
-Masz rację drogi Watanabe. To jest klasyczny pat. Czas
płynie, płynie na naszą niekorzyść i coś należy w końcu zrobić. Mam dość tej
bezczynności. Potrzebne nam wielkie, błyskotliwe zwycięstwo na miarę Pearl Harobor. Rabaul. Mamy tutaj około 200
samolotów, prawda ?
-Zgadza się panie Admirale.
- Świetnie. Proszę przekazać rozkazy dla lotniskowców
„Zuikaku”, „Zuiho”, „Juno” oraz „Hiyo”. Niech dostarczą nam jak najszybciej
samoloty dla nowej operacji.
*
„Operacja I” rozpoczęła się 1 kwietnia nalotem na wyspy
Russel. 7 Kwietnia japońskie samoloty miały zniszczyć amerykański zespół
wyruszający spod Guadalcanalu by bombardować cele na Nowej Georgii. Admirał
Halsey w porę ostrzeżony przez obserwatorów wybrzeża skierował swe okręty w
zupełnie innym kierunku, bombowce przeniesiono z lotnisk w okolicach
Guadalcanal. Wystartowały za to inne maszyny- 76 Lightingów, Hellcaty, Corsairy
oraz Aircobrasy, śmietanka amerykańskiego lotnictwa myśliwskiego. Podniebne
walki trwały długo tego dnia. 31 japońskich oraz 7 amerykańskich maszyn
znalazło wtedy śmierć, podobnie jak trzy jednostki należące do aliantów:
niszczyciel „Aaron Ward”, korweta „Moa” oraz tankowiec. Nie był to koniec
operacji. Naloty przeprowadzono również 11, 12 i 13 kwietnia. Wszystkie całkowicie nieudane.
*
-Panie Admirale, mamy podsumowanie dotychczasowych skutków
operacji. Wg meldunków zniszczyliśmy krążownik, dwa niszczyciele, 25
transportowców, 134 samoloty wroga. Ponieśliśmy straty własne w liczbie 42
samolotów.
-Bardzo panu dziękuje panie Watanabe. Proszę przekazać
naszym morskim orłom wyrazy najwyższego uznania. Niech wracają na pokład
Trzeciej Floty do Truku. „Operacja I” odniosła zamierzony sukces. Najwyższy
czas na to by udać się na Wyspy Salomona.
-Admirale ?- Watanabe nie krył zdumienia słysząc ostatnie
zdanie.
- Yasuji. Należy udać się na inspekcje. Należy pokrzepić
naszych chłopców, wlać w ich serca nadzieje i podbudować wiarę w nieuchronne
zwycięstwo Cesarstwa. 17 kwietnia mam zamiar przylecieć do bazy w Rabaulu by
tam, po rozmowach z głównodowodzącymi naszych sił udać się w dalszą drogę,
począwszy od bazy w Buin. A ty do Rabaulu polecisz ze mną.
*
„Waszyngton. Ściśle
tajne.
Sekretarz marynarki do dowództwa myśliwskiego
Henderson Field stop Admirał Yamamoto w towarzystwie szefa sztabu i siedmiu
oficerów z Marynarki Cesarskiej w stopniach generałów, łącznie z głównym
chirurgiem floty opuścił Truk tego ranka o 8.00 dla przeprowadzenia inspekcji
baz na wyspie Bougainville stop Admirał i świta podróżują w dwóch bombowcach
Betty eskortowanych przez sześć Zero stop Eskorta honorowa z Kahili
prawdopodobna stop Yamamoto przybywa do Rabaulu o 16.30 , gdzie spędzi noc,
wyrusza o świcie do bazy Kahili, spodziewany przylot 9.45 stop Tam admirał na
pokładzie ścigacza okrętów podwodnych uda się na inspekcję jednostek morskich
dowodzonych przez admirała Tanakę stop
Eskadra 339. P-38
musi za wszelką cenę być na miejscu i zniszczyć Yamamotę i jego sztab rankiem
18 kwietnia stop Pomocnicze zbiorniki przybędą do Port Moresby wieczorem 17
stop Wywiad podkreśla wyjątkową punktualność admirała stop Prezydent
przywiązuje najwyższą wagę do operacji stop Komunikować wyniki od razu stop
Waszyngton stop Frank
Knox Sekretarz Stanu dla Spraw Marynarki stop Supertajny dokument nie do
kopiowania lub rejestracji stop Zniszczyć po wykonaniu stop”
Jasna cholera. Jesteśmy ugotowani.
Takie właśnie myśli krążyły po głowie majora Johna W.
Mitchella, dowódcy 339. Eskadry. Wiedział że coś się święci.
Ściągali ich wszystkich jeepami przez to pieprzone morze
błota jak gdyby nas sam Yamamoto ścigał. I cholera jasna tak było w istocie !
Yamamoto. Ten podły skurwysyn odpowiedzialny za naszych chłopaków w Pearl
Harbor. Za właściwie każdą naszą porażkę, każdy nasz okręt i każdy samolot
strącony nad Pacyfikiem. Ale żeby tak po prostu… Upolować ? Heh. Tego jeszcze
nie grali, jak świat długi i szeroki.
Major spojrzał na B.T Holmesa i T.G Lanphiera, dowódców
kluczy myśliwskich. Obaj porucznicy mieli bardzo ale to bardzo nietęgie miny
kiedy słuchali treści depeszy. Jednak chodziło raczej o strach przed porażką
niż o samo wykonanie zadania. Przez właściwie całą flotę Yamamoto był uważany
za największego wroga i żaden z aliantów na Pacyfiku nie miał by problemów
moralnych związanych z jego osobą.
-Zbiorniki już lecą. Mam nadzieje że chłopakom uda się
wylądować. Leje jak z cebra i raczej nie przestanie do 11.
-Panie majorze, czy ma pan jakiś pomysł ?- Holmes był
spokojny i opanowany, widać było że szacuje w myślach wszystkie czynniki.
-Zaskoczymy ich prawie pod domem. Stracą czujność, będą
mniej uważni. Zaczaimy się 30 mil przed pasem na Kahili. Podniesiemy samoloty o
7:20, punkt przechwycenia osiągniecie o 9:35.
-Na jakim pułapie mamy lecieć ?
-Betty nie polecą powyżej 3 tysięcy. Inaczej musieli by
używać masek tlenowych a w końcu leci tam sam admirał. Zrobimy tak. 12 maszyn
będzie się trzymało 6 tysięcy jako osłona horyzontalna. Reszta będzie siedziała
na trzech trzystu żeby przechwycić oba bombowce. Co do reszty…
*
-Przecież tu nic nie widać do cholery! Co oni sobie
wyobrażają ! Chcą żebyśmy się pozabijali, ich przy okazji też ?!
-Leć do cholery. Nie mamy wyjścia. Bez tych zbiorników
będzie nici z całej akcji.
-Wiem. Uważaj. Zaczynamy schodzić.
Samoloty leciały strasznie. Inaczej nie dało się tego określić. Wyglądały niczym upiory
schodzące z nieba. Warkot silników również nie nastrajał optymistycznie. Mimo
to całe Henderson Field czekało w napięciu na lądowanie tych widm. Bez nich,
bez ich ładunku cały plan wziąłby w łeb. Wiedzieli o tym zarówno ci na dole jak
i ci na niebie.
Deszcz lał jak gdyby sam Cesarz rozkazał mu rozprawić się z wrogiem. Cztery Liberatory podchodziły do lądowania.
Deszcz lał jak gdyby sam Cesarz rozkazał mu rozprawić się z wrogiem. Cztery Liberatory podchodziły do lądowania.
*
Wszyscy wyglądali jak żywe trupy. Nieogoleni, przemęczeni, z
podkrążonymi oczyma. Zbiorniki już dawno zamontowano kiedy oni przełykali
biszkopty i kawałki konserwy. Żadnemu z nich tak naprawdę nie chciało się jeść.
Napięcie wisiało w powietrzu tak gęsto iż można na nim było śmiało wieszać
siekierę. Jedynym pocieszającym faktem
była pogoda. Po całonocnej ulewie niebo wypogodziło się tak że nikt nie widział
przeszkód by poderwać maszyny.
*
Startowali spokojnie, unosząc kadłuby swoich Lightningów z
zadziwiającą precyzją. 16 maszyn leciało na spotkanie ze znienawidzonym
wrogiem. Lecieli równo w formacji, tuż
nad powierzchnią morza.600 spokojnie przelecianych kilometrów. Cały ten spokój
prysł kiedy nagle w słuchawkach rozbrzmiewa niczym huk błyskawicy „Godzina 11”.
Wszyscy wiedzą co robić. Mitchell spojrzał we wskazanym kierunku, formacja
leciała w kształcie litery V prosto na wyspę. Dwa bombowce i sześć myśliwców !
12 Lightingów, na czele z majorem pofrunęło świecą w górę. Lanphier, Barber,
Holmes i Hines odrzucili zbiorniki zapasowe. Manetki gazu przesunęli do oporu,
lecąc niczym prawdziwe błyskawice.
Japończycy dostrzegli ich dopiero z odległości 1600 metrów.
Bombowce natychmiast zaczęły pikować ku zieleni dżungli, Błyskawice pędziły za nimi.
*
9:33- Lanphier zdążył spojrzeć jeszcze na zegarek. W
celowniku broni pokładowej wyraźnie widać było wielkie czerwone słońca
wymalowane na skrzydłach Japończyków.
Szybka decyzja. Nie zważając na niebezpieczeństwo ze strony Zero porucznik
skierował swój samolot na drugi w szyku bombowiec. Jednak Zero nie dały o sobie
zapomnieć. Piloci odrzucili swoje zbiorniki i pędziły na spotkanie z
amerykanami. Szybko dało się zaobserwować iż konstruktorzy Lockheeda przyłożyli
się do swojej roboty. Działka i karabiny maszynowe dały porucznikowi znaczą
przewagę. Nagle, podczas wykonywania zwrotu Lanphier dostrzegł iż jego Betty
wykonuje zwrot wystawiając mu jak na zaproszenie burtę pod lufy. Dał długą
serię ze wszystkiego co miał i po chwili z prawego silnika bombowca poczeła się
wydobywać smuga dymu. Ogień trawiący silnik przerzucił się na kadłub. Samolot
opadał, coraz niżej nad dżunglę aż w końcu czarny dym widać było już tylko jak
kotłował się nad drzewami. Wtedy jeszcze nikt z aliantów nie wiedział iż ten
samolot przewoził Yamamotę…
W czasie kiedy
Yamamoto pogrążał się w odmętach dżungli obserwowany przez Admirała Ugakę porucznik Barber odstrzelił usterzenie
bombowca którym admirał leciał. Samolot zdążył jeszcze przelecieć nad
wierzchołkami drzew i spadł prosto do morza.
Cztery Lightingi wyrwały ostro w górę umykając przed japońskimi Zero. W walce która się wywiązała jeden z samolotów, należący do porucznika Hinesa, został trafiony w silnik i spadł do morza. Amerykanie wracali jednak tryumfalnie. Isoroku Yamamoto, zwycięzca spod Pearl Harbor, pierwszy dowódca który w pełni docenił znaczenie lotniskowców i zrewolucjonizował prowadzenie wojny morskiej zginął zestrzelony przez lotnictwo morskie…
Cztery Lightingi wyrwały ostro w górę umykając przed japońskimi Zero. W walce która się wywiązała jeden z samolotów, należący do porucznika Hinesa, został trafiony w silnik i spadł do morza. Amerykanie wracali jednak tryumfalnie. Isoroku Yamamoto, zwycięzca spod Pearl Harbor, pierwszy dowódca który w pełni docenił znaczenie lotniskowców i zrewolucjonizował prowadzenie wojny morskiej zginął zestrzelony przez lotnictwo morskie…
„Jeden mógł być Yamamoto- posłowie”
„Wróg dąży do ostatecznego zwycięstwa, rozbudowując
przygotowania do akcji ofensywnej i kreśląc plany strategicznego zastosowania
nowych broni… Jeden mógł być Yamamoto i nikt nie może go zastąpić…”
Te słowa wypowiedział Admirał Mineichi Koga, wyznaczony na nowego szefa Połączonej Floty, nie zdając sobie do końca sprawy z prawdziwości tych słów.
Te słowa wypowiedział Admirał Mineichi Koga, wyznaczony na nowego szefa Połączonej Floty, nie zdając sobie do końca sprawy z prawdziwości tych słów.
Yamamote pochowano z najwyższymi godnościami obok admirała
Togo. Dla Japończyków Yamamoto był postacią fascynującą, owianą mitem
niezwyciężoności. Jego utrata dla wielu oznaczała, całkiem słusznie z resztą,
koniec wielkich zwycięstw Japońskiej Floty.
Po przeczytaniu opowiadania mogą nasunąć się pytania- skąd
amerykanie wiedzieli o planach Admirała ? Otóż 17 kwietnia (dzień przed akcją)
o godzinie 6:36 amerykański nasłuch w bazie Dutch Harbor (Aleuty) przejął
sygnał radiowy o sygnaturze kodowej okrętu głównodowodzącego floty japońskiej.
Sygnał trafił do kryptologów, którzy, dzięki dużo wcześniejszemu rozpracowaniu
japońskich szyfrów szybko poradzili sobie z tłumaczeniem depeszy. Jej treść
została wysłana do admirałów Nimitza oraz Halseya oraz do ministra marynarki
Franka Knoxa w Waszyngtonie. Ciekawostką jest iż minister początkowo zupełnie
nie przejął się ową depeszą i spokojnie udał się na lunch. Dopiero tam padła
uwaga o starożytnym obyczaju rozstrzygania bitew między dowódcami oddziałów- w
pojedynku. Kto wygrał ten odnosił
zwycięstwo w całej bitwie. Knox długo rozważał wszelkie za i przeciw, biorąc
pod uwagę zarówno obecne zwyczaje wojenne w których nie było po prostu miejsca
na walkę oficerów tak wysokiego szczebla jak i na śmierć ponad 2 tysięcy
młodych amerykanów w samym Pearl Harbor, który to atak został opracowany i
wykonany właśnie przez Yamamoto. Oczywiście wiadomą sprawą było iż żaden
pojedynek nie wchodzi w grę. Jednak po krótkich i gwałtownych namysłach w
głowie ministra naświetlił się prosty plan. Polowania na Yamamoto. Całość
operacji nosił kryptonim „Vengeance”
czyli „Zemsta”.
Wszelkie postacie pojawiające się w opowiadaniu są postaciami prawdziwymi, wszelkie sytuacje, poza przebiegiem rozmowy Yamamoto z Watanabe oraz narady na Henderson Field są również sytuacjami jak najbardziej prawdziwymi.
Samoloty typu Liberator lądowały na lotnisku o godzinie 9 wieczorem. Ich lądowanie zostało uznane za majstersztyk, ze względu na obciążenie, stan pogody oraz warunki panujące na lotnisku.
Wszelkie postacie pojawiające się w opowiadaniu są postaciami prawdziwymi, wszelkie sytuacje, poza przebiegiem rozmowy Yamamoto z Watanabe oraz narady na Henderson Field są również sytuacjami jak najbardziej prawdziwymi.
Samoloty typu Liberator lądowały na lotnisku o godzinie 9 wieczorem. Ich lądowanie zostało uznane za majstersztyk, ze względu na obciążenie, stan pogody oraz warunki panujące na lotnisku.
Porucznik T.G Lanphier został awansowany do rangi Kapitana ,
choć cała sprawa, w obawie o ujawnienie faktu rozszyfrowania japońskiego kodu
oraz z uwagi iż brat porucznika znajdował się w tym czasie w japońskiej
niewoli…
Pechowa dla Yamamoto Betty czyli Mitsubishi G4M nosiła
oznaczenie T1-323 i tamtego dnia stała się również grobem dla :
Takeo Koyani (pilot)
Komandora Ishizaki (Sekretarz Admirała)
Komandora Toibana
Admirała Kitamura
Admirała Takata
Komandora Toibana
Admirała Kitamura
Admirała Takata
Mateusz Michałek na podstawie
„Burza nad Pacyfikiem Tom 2” Zbigniew Flisowski, Wydawnictwo
Poznańskie 1989 r. oraz wikipedii (http://en.wikipedia.org/wiki/T1-323 ,
http://en.wikipedia.org/wiki/Operation_Vengeance )
No to tyle
Hej ;)
No to tyle
Hej ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz