Ciekawy tytuł ? A może wręcz odwrotnie, odstraszający ?
Jeżeli ktoś upublicznia swoje własne przemyślenia na tematy
raczej egzystencjalne to prędzej czy później trafi mu się wypowiedź poświęcona
miłości, miejmy to więc już za sobą. Akurat czas sprzyja by zrobić takie małe
podsumowanie tego tematu więc nie przedłużam wstępu i jedziemy z środkiem.
Pierwsze pytanie.
Miłość- chemia organizmu czy wielkie uczucie ?
Miłość- chemia organizmu czy wielkie uczucie ?
I teraz zaskoczę. Przez długi okres czasu wierzyłem w to
drugie. Ambitnie, górnolotnie, romantycznie. Ot, beztroski Matt wierzący w
wielkie płomienne uczucia które trwają wieki. Kolejny z wielu naiwniaków.
Się trochę pozmieniałosię. Może to te cegiełki zwane
przeżyciami tak na mnie wpłynęły ? Świadomie nie nazywam tego doświadczeniem,
cóż ktoś taki jak ja może wiedzieć o prawdziwej miłości. Ci co mnie znają wezmą
mnie pewnie z miejsca w obronę, reszta obdarzy hejtem. A nie taki cel przecież,
nie taki.
Miłość to fajna rzecz. Beztroska. Te wszystkie żarty na temat stanu zakochania. Kiedy pomyśli się przez chwile i przestanie traktować je z przymrużeniem oka to wtedy okaże się iż jest w nich cholernie dużo prawdy. Kiedy obdarza się uczuciem drugą osobę to człowiek głupieje. Dosłownie i w przenośni. Nie chodzi nawet o to iż wyobrażenie na temat tej wybranej połówki. To się samo zweryfikuje w końcu w ten czy inny sposób. Kwestią dużo ważniejszą i groźniejszą dla człowieka jest uaktywnienie w głowie stanu bezwarunkowej wiary. Uruchamiamy pokłady zaufania których byśmy się nawet po sobie nie spodziewali. A potem ?
No cóż, beztrosko. Człowiek nie myśli o tym co będzie potem. A bywa różnie.
Miłość to fajna rzecz. Beztroska. Te wszystkie żarty na temat stanu zakochania. Kiedy pomyśli się przez chwile i przestanie traktować je z przymrużeniem oka to wtedy okaże się iż jest w nich cholernie dużo prawdy. Kiedy obdarza się uczuciem drugą osobę to człowiek głupieje. Dosłownie i w przenośni. Nie chodzi nawet o to iż wyobrażenie na temat tej wybranej połówki. To się samo zweryfikuje w końcu w ten czy inny sposób. Kwestią dużo ważniejszą i groźniejszą dla człowieka jest uaktywnienie w głowie stanu bezwarunkowej wiary. Uruchamiamy pokłady zaufania których byśmy się nawet po sobie nie spodziewali. A potem ?
No cóż, beztrosko. Człowiek nie myśli o tym co będzie potem. A bywa różnie.
Zaufanie nie zawsze traci się natychmiast. Czasem jest to
proces stopniowy.
Niektóre osoby w moim życiu traciły je przez długi, długi czas. Dzień za dniem, po kawałeczku.
Niektóre osoby w moim życiu traciły je przez długi, długi czas. Dzień za dniem, po kawałeczku.
Inne sprawę załatwiły od ręki, natychmiast. Jednym aktem
dokonanym zupełnie świadomie i z premedytacją.
Niektórym osobom, mimo iż powinno być inaczej, ufam dalej.
Ot, loteriada. Skąd
człowiek ma wiedzieć co może a co nie ?
Tutaj dochodzimy do sedna całego tematu- procesu kontroli
zaufania.
W miłości należy ufać
bezgranicznie ?
Tak. Nie.
Tak póki spędzasz czas z daną osobą, póki jesteś na bieżąco, póki masz pewność iż stanowisz nieodzowny element codzienności.
Nie kiedy nagle z przeróżnego powodu, kontakt się zaczyna walić. Jak osoba nie ma dla Ciebie czasu drugi dzień to COŚ się dzieje. Ludzie którzy naprawdę się kochają zawsze znajdą choćby pięć minut żeby porozmawiać. Wyjątkiem od tej reguły są chyba tylko długie związki, najlepiej poparte wieloletnim małżeństwem.
Na jednej z lekcji dowiedziałem się iż miłość to nie jest pojedynczy stan lecz cały, długotrwały proces. Iż to uczucie się rozwija, dojrzewa.
Te początkowe etapy to zawsze skupianie się na sobie.
Kocham Cię bo jesteś dla mnie taka i taka.
Później człowiek kocha już pomimo tego że jest tak i tak. Na tym polegają związki. Nigdy nie jest idealnie, zawsze coś się pieprzy. Ale w takim związku można ufać, można śmiało spoglądać w przyszłość. Tylko na to się pracuje.
Tak póki spędzasz czas z daną osobą, póki jesteś na bieżąco, póki masz pewność iż stanowisz nieodzowny element codzienności.
Nie kiedy nagle z przeróżnego powodu, kontakt się zaczyna walić. Jak osoba nie ma dla Ciebie czasu drugi dzień to COŚ się dzieje. Ludzie którzy naprawdę się kochają zawsze znajdą choćby pięć minut żeby porozmawiać. Wyjątkiem od tej reguły są chyba tylko długie związki, najlepiej poparte wieloletnim małżeństwem.
Na jednej z lekcji dowiedziałem się iż miłość to nie jest pojedynczy stan lecz cały, długotrwały proces. Iż to uczucie się rozwija, dojrzewa.
Te początkowe etapy to zawsze skupianie się na sobie.
Kocham Cię bo jesteś dla mnie taka i taka.
Później człowiek kocha już pomimo tego że jest tak i tak. Na tym polegają związki. Nigdy nie jest idealnie, zawsze coś się pieprzy. Ale w takim związku można ufać, można śmiało spoglądać w przyszłość. Tylko na to się pracuje.
„Komuś w końcu trzeba zaufać”
Prawda, jeżeli nie chce się być samemu do końca życia. Komuś
trzeba się oddać, poświęcić, dać siebie. Najlepiej komuś kogo się kocha i komuś
kto czuje to samo. I trzeba o to również
dbać, dbać by to nie skończyło się nagle, nie urwało w trakcie. To można
zrobić, tego można dokonać. Trzeba tylko chcieć.
Nic nie dzieje się przypadkiem. Ja w to wierzę. Za dużo razy
przekonałem się iż tak jest. Można polemizować dlaczego, dla moich rozważań
przyjmuję iż to za sprawą Boga. Po co o tym mówię ? By każdy mógł dostrzec
jeden bardzo ważny fakt. Sytuacje mogą zaistnieć, mogą występować przypadki, to
wszystko może się dziać. Jednak w ostatecznym rozrachunku to my decydujemy o
tym czy coś z tym zrobić. Bóg, Los, Karma. Obojętne w co wierzymy lub też nie.
Jeżeli sami zadecydujemy o tym iż będzie inaczej to żadne znaki na niebie i Ziemi nie pomogą.
Podejmujmy więc właściwe decyzje, takie które nie ranią innych.
Jeżeli sami zadecydujemy o tym iż będzie inaczej to żadne znaki na niebie i Ziemi nie pomogą.
Podejmujmy więc właściwe decyzje, takie które nie ranią innych.
Gorąco zapraszam do komentowania.
Skąd mam bowiem wiedzieć czy to co piszę jest fajne a jeżeli nie jest to dlaczego ? :)
Skąd mam bowiem wiedzieć czy to co piszę jest fajne a jeżeli nie jest to dlaczego ? :)
Dzięki za dotrwanie do końca,
hej.
Najpiekniejsza rzeczna swiecie wrazliwy face to prawdziwy facet!
OdpowiedzUsuńAj tam wrażliwy. Po prostu, za dużo czasu do myślenia i za dużo wydarzeń w życiu nad którymi można myśleć a potem takie potworki same wychodzą :P
OdpowiedzUsuńW 100% się zgadzam chociaż z własnej perspektywy dodałabym, że kwestią zapanowania nad tym co się dzieje po całym etapie zauroczenia jest ciężka praca. Nie do końca praca nad związkiem ale z pewnością praca nad samym sobą. Wg mnie prawdziwa miłość zaczyna się wtedy gdy kończy się nasz człowieczy egoizm tzn ja Ci tyle daję więc Ty mnie też musisz się jakoś odpłacić. I do tego tak jak autor wspomniał poświęcanie sobie czasu, zwłaszcza na szczere rozmowy.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie Madziu. Miłość to taka menda która im dłużej trwa tym więcej od nas wymaga. Jednak to jest cudowne, samo trwanie w tym i praca nad sobą. Dążenie do doskonałości :)
OdpowiedzUsuńA co do szczerych rozmów- strach przed nimi potrafi zniszczyć każdy związek. Jednak gorsze jest chyba celowe unikanie takich rozmów, mimo nalegania jednej ze stron. Już samo to daje człowiekowi do myślenia, przynajmniej powinno. Sam wiem już że nie zawsze tak jest. To chyba pierwszy sygnał do reanalizy naszego zaufania w stosunku do drugiej osoby. Jak człowiek sobie pozwala na beztroskę to później zbiera baty.
Jeden komentarz wyleciał bo Ci się Madziu zduplikował :)
Spoko spoko,
OdpowiedzUsuńCo do rozmowy, to może nawet nie strach przed nią co takie odkładanie spraw na później. A wtedy nasze żale się potęgują przy najmniejszej kłótni i spada to na nas jak lawina...