Wiecie, przeczytałem dziś wpis na facebooku jednego z moich znajomych. Było to opieprzanie ludzi iż widzą tylko swoje problemy nie dostrzegając życiowych tragedii innych. I oczywiście rozumiem punkt widzenia tej osoby jednak...
Ludzie uwielbiają rzucać ogólnikami. "Ej jak śmiesz w ogóle mówić że jest Ci źle skoro tamten ma tak, tak i tak! ". Hm, chwila, moment. Dwie sprawy.
Po pierwsze- przepraszam bardzo, co mnie obchodzi tamten ? Cóż mi do tego iż menel spod pobliskiego kiosku pije od momentu w którym otworzy oczy do momentu w którym same mu się zamkną. Mam mu pomóc ? A w imię czego ? Żeby zarwać po ryju ? Ludzie uwielbiają udawać iż trzeba brać odpowiedzialność za innych. Wybaczcie- wszyscy menele to DOROŚLI. (Mówię o menelach, tak, nie o dzieciach z ulicy, o tym za moment). To było ich życie, ich wybór.
Że niby nie mieli wyboru ? Że gość stracił pracę, że tamtą kobietę zostawił mąż bo była już za stara ? I co z tego ? To mają być usprawiedliwienia ?
To był ich wybór. Więc kiedy widzę typa "panie kup mi chleb, kup mi obiad, nie chcę na wódkę" (a tych kręci się po Wrocławiu od cholery) to mówię nie. Bo ja nie jestem instytucją która dokarmia bezdomnych.
We Wrocławiu na słupach wisi od cholery plakatów
Pod nimi znajduje się lista ośrodków pomocy. Bardzo mi się to podoba. Naprawdę, akcja godna naśladowania. Są wypisane jadłodajnie, łaźnie, noclegownie, chyba ośrodki MOPS. Nie pamiętam, nie istotne. Ważne iż można. Więc nie, nie będę pomagać pijakom, menelom. Bo oni sobie sami nie chcą pomóc. Co, nie umieją czytać ?
Ale nie tylko menele mają gorzej, right ? Są przecież jeszcze ci chorzy, ci bez pieniędzy na życie, ci...
Dużo ich. No i co teraz Mateusz ? Wyjdziesz na społecznego gbura ? I wiecie co ? Tak. Wyjdę.
Bo najbardziej mnie wkurwiają ludzie którzy mówią "Ojezu jak temu i temu jest źle, jaki on biedny i nieszczęśliwy" a sami cóż robią ? Obgadują z przyjaciółmi znajomych, szargają opinię innych. Specjalnie dokuczają, niszczą kogoś. Ale faktycznie, osoba bez rąk i nóg zasługuje na moje współczucie.
Serio. Ludzie którzy naprawdę są poważnie chorzy, przynajmniej ci z którymi ja do tej pory miałem styczność nigdy nie chcą współczucia. To upokarzające. Mam się skupić na ich problemach i przestać marudzić na swoje ? Oni tego nie chcą.
A teraz po drugie. Kto ma prawo poza mną samym decydować o randze problemów ? Że co, że nie mam prawa mieć doła ? Że nie mam prawa sobie wyolbrzymiać ?
Pewnie, tak najłatwiej- "Jak śmiesz mówić że to iż dostałeś banie z polaka jest końcem świata! To tylko ocena.", "Dziewczyna Cię zostawiła? Nie rozśmieszaj mnie, miliard ich na świecie a Ty robisz problem?! Może jeszcze się potniesz z tego powodu? "
Najniższa linia oporu. Opieprzyłeś że się dołuje z w Twoim mniemaniu bzdety i już Ci lepiej.
Ale nawet przez myśl nie przyszło Ci zapytać o punkt widzenia tej osoby. No bo i po co ? Przecież to bzdeta, ja to wiem.
Ty może to i wiesz. Ale on nie. Albo nie chce wiedzieć, ma to w dupie. Bo obecnie dla niego to koniec świata. JEGO ŚWIATA. Ludzie wpieprzają się komuś w życie, smarują je błotem i wychodzą. Zostawiając komuś dodatkowy brud do posprzątania. Opinia publiczna i ich spojrzenie na świat. Najciekawsze jest to iż dotyczy to wszystko ludzi którzy w większości przebrnęli przez podobne sytuacje. I już zapomnieli co wtedy czuli, jak to było. Ci są najgorsi, gorsi od tych których sytuacja podobna nie dotknęła. Dlaczego ?
Bo zamiast zrozumieć, podzielić się radą którą przecież mogą udzielić, jakoś przetrwali ten okres, to wyśmiewają, opieprzają i uważają że tak trzeba. Łatwo prawda ?
Są ludzie którzy się nie odezwą o pomoc. Są tacy którym trzeba pomóc wyciągając informację od nich. Jeżeli to czytasz to zastanów się- może kuźwa właśnie Tobie w ten sposób pomogłem a potem Ty narzekasz na innych że mają "taki banalny problem" ? Hm ?
Najłatwiej wszystkich "gorszych" hejtować. Spróbuj chociaż raz pomóc.
Zastanawiam się teraz czy sam nie zgeneralizowałem problemu. Wydaje mi się że nie. Swoją opinię wyrażam na temat konkretnych czynów, potępiam konkretne zachowanie. Pokazując że można inaczej, że nawet trzeba. Bo TO jest metoda by komuś pomóc. A pomaganie w społeczeństwie, to prawdziwe, prowadzi do jego uleczenia.
Przynajmniej chciałbym w to wierzyć.
Hej.
Jak dla mnie sama świadomość, że są ludzie ktòrzy mają w życiu gorzej, pozwala mi spojrzeć obiektywnie na samą siebie i to czego dokonałam. Faktycznie nie chodzi o jakże popularne w naszym społeczeństwie umartwianie się na siłę cudzymi problemami ale o to żeby w całym tym wyścigu szczurów mieć (nie)zwykłą empatię i umieć okazać ludzką twarz.
OdpowiedzUsuńAleż oczywiście że tak.
OdpowiedzUsuńWiem, cały ten post można odebrać dość strasznie. Ale ktoś też musi stanąć po stronie ludzi ze zwykłymi problemami. Ludzi którzy mają swoje własne błahostki, którzy troszczą się głównie o swoje sprawy. A dlaczego ?
Czy człowiek zdołowany, zniszczony przez społeczeństwo nagonką na swoją osobę jest w stanie pomóc komukolwiek? Nie. Taka osoba nie jest w stanie nawet sobie samemu pomóc.
Najłatwiej wszystkim rzucać oskarżenia o egoizm, zapatrzenie w siebie. Nikt się nie zastanawia skąd taka postawa wynika i jak ją zmienić. A da się ją zmienić.